Nadwiślańska autostrada do Nordic Walking

22 kwietnia 2023

W ostatni weekend przed Ultra Nordic Walking World Records 2023 wybrałem się na wał przeciwpowodziowy otaczający Nizinę Ciechocińską. Słoneczny i bezchmurny dzień, w połączeniu z rozległą perspektywą rozpościerającą się z korony wału stworzył niepowtarzalną atmosferę tego treningu. Nie jest to typowy widok dla nordic walkera, przyzwyczajonego raczej do treningów w lasach czy parkach. Dystans nieco dłuższy niż codzienny upłynął w mgnieniu oka pośród soczystej, wiosennej zieleni powoli przesuwającej się po linii horyzontu. Był to ostatni test wyposażenia z jakim będę startował w 6-godzinnej rywalizacji. Mam nadzieję, że nie sprawi mi przykrych niespodzianek 🙂

Soczysta, nadwiślańska zieleń

Wał przeciwpowodziowy – autostrada do nordic walking 😀

Trasa:

Dystans:Maksymalnie 12 km – całkowita długość wału
Nawierzchnia:gruntowa, trawiasta
Profil:płaski
Idealna do:nordic walking
Punkt orientacyjny:Wejście na wał w pobliżu Warzelni Soli:
https://osm.org/go/0Ocn6V4m?m=

„Prawie się udało”, czyli XII Otwarte Sztafetowe Mistrzostwa Polski w Maratonie

Największym atutem zawodów w Białym Borze jest malownicza i wymagająca trasa wokół jeziora Łobez. Ze względu na mocno pofałdowany profil, wymaga ona dobrego przygotowania zarówno wydolnościowego, jak i siłowego oraz technicznego. Na płaskich trasach możemy zobaczyć wielu bardzo szybkich zawodników, jednak pętla w Białym Borze mocno selekcjonuje. Na dobry wynik mogą tu liczyć jedynie zawodnicy wszechstronni – wydolni, dość silni i prezentujący dobrą technikę. Cała trasa to cykl kilku lub nawet kilkunastu krótkich i raczej stromych podejść z dłuższymi i łagodniejszymi zejściami. Daje to przewagę zawodnikom, którzy nie traktują zejść „relaksacyjnie”, lecz potrafią przy drobniejszym kroku utrzymać wysoką kadencję i maszerować w dół naprawdę szybko. Na tych, których „poniosło”, czekali ustawieni wzdłuż trasy sędziowie, czujnie sprawdzając czy szybki krok nie zmienia się już w trucht. Były ostrzeżenia, były nawet dyskwalifikacje. Dla mnie, jako osoby z bodajże najbardziej równinnego regionu w kraju, trasa ta była ciekawą i dość wymagającą odskocznią od codziennej rutyny treningowej.

Start mężczyzn na dystansie maratonu, prowadzi Marcin Rosak

W Białym Borze starowałem pierwszy raz. Wybraliśmy się tam liczną grupą reprezentującą toruńskie Stowarzyszenie „Wytrwam”. Wystawiliśmy trzy sztafety – męską, żeńską oraz mieszaną. Mi przypadła rola drugiego zawodnika w sztafecie męskiej. Dystans do pokonania – nieco ponad 12 km, czyli trzy pełne pętle wokół jeziora. Przed startem nie zapoznawałem się z przebiegiem ani profilem trasy. „Trzy pętelki wokół jeziora, pewnie płasko jak na blacie stołu. Na bank będą ładne widoki, będzie ciekawie” – pomyślałem. „W półtorej godziny powinno się udać” – snułem w głowie swój personalny cel. Dojeżdżając na zawody i obserwując pagórkowaty krajobraz okolicy poczułem, że mogą być z tym kłopoty. Już pierwszy kilometr trasy upewnił mnie w tych obawach, zwłaszcza zderzenie z górką niedaleko za linią startu. Niedogrzane piszczele momentalnie dały o sobie znać, jednak rzut oka na zegarek potwierdził, że nie mogę zwalniać. Wykorzystując zejście, udało mi się przyspieszyć, ochłonąć i „otrzaskać” z sytuacją po chwilowym szoku. Na szczęście w połowie pierwszej pętli wszystkie problemy mięśniowe odpuściły, byłem w stanie spokojnie atakować górki i utrzymywać odpowiednie tempo na zejściach. Na koniec pętli organizatorzy zaplanowali przejście przez drewniany mostek, który okazał się dość mocnym „spowalniaczem”, skutecznie wybijając z rytmu. Zaraz za mostkiem, kręty fragment gruntowej ścieżki prowadził już do samej mety. Na mecie szybka zmiana kijów – pozwoliłem sobie na test porównawczy w warunkach „bojowych” i zabrałem na zawody dwa komplety. Były to modele Fizan Carbon 3K w dwóch wersjach – standardowej oraz Impulse, czyli z zagiętą rękojeścią. Na pierwsze okrążenie zabrałem wersję Impulse, która daje dużo lepszy chwyt i odepchnięcie, jednak przy szybszym ściganiu robi się „al dente”. Kolejne dwie pętle pokonałem używając już nieco sztywniejszej, standardowej wersji, czując jednak gorszą pracę pleców i przede wszystkim słabszy chwyt, zwłaszcza palca małego i serdecznego. Ugięta rękojeść okazuje się naprawdę ergonomicznym patentem – gdyby tylko producent dopracował sztywność tego modelu, byłyby to kije „rakietowe”. Po kilkuset metrach „przestawiłem się” na inny układ dłoni, było to ciekawe wrażenie, pierwszy raz testowane w warunkach rywalizacji.

Niezbędne wyposażenie każdego nordic walkera 😀

Pozostałe dwie pętle pokonywałem w równym tempie, mając w głowie tylko jeden cel – plecy zawodników przede mną. Dobrą strategią utrzymywania tempa na tak trudnej trasie było łapanie maratończyków. Ze względu na dużo większy dystans, utrzymywali przeważnie nieco niższe tempo marszu, oczywiście za wyjątkiem czołowych zawodników. Pozwalało to koncentrować myśli tylko na jednym – gonieniu osoby przed sobą. Z głowy znikało rozmyślanie typu „czy tempo cały czas jest odpowiednie” skutkujące częstym zerkaniem na zegarek. Pojawiła się czysta intuicja, każąca znaleźć się jak najszybciej przy poprzedzającym zawodniku. Taką metodą „żabich skoków” cały dystans udało się pokonać w 1h:31min:30sek, czyli nieco ponad półtorej minuty poza założonym czasem. Pomimo wewnętrznego wrażenia dużej dynamiki, tempo na kolejnych pętlach było dość równe – różnica czasowa pomiędzy poszczególnymi okrążeniami nie przekraczała kilkunastu sekund.

Koniec moich zmagań, teraz wszystko w rękach (i nogach) Sławka 😉

Czas rywalizacji upłynął mi błyskawicznie, nie było tu ani chwili nudy czy monotonii. Pełna para na podejściach, szybka kadencja na zejściach. Unikanie korzeni, śledzenie rywali z przodu. Tempo i tętno. Tylko od czasu do czasu udawało się skierować wzrok na spokojną taflę wody jeziora Łobez. Dzień był chłodny i posępny, po niebie niespiesznie przesuwały się bure chmury zwiastujące pogorszenie pogody. „Półtorej minuty w plecy, prawie się udało” –pomyślałem. Biorąc pod uwagę jedną wielką niespodziankę, jaką okazała się dla mnie trasa w Białym Borze, był to zadowalający debiut. Z pewnością wrócę tu za rok, być może na „coś więcej” niż 12 km… 😉

Pełen skład sztafety męskiej Stowarzyszenia „Wytrwam”

Wzdłuż Tążyny do Góry Otłoczyn

26 grudnia 2022.

Korzystając z wyjątkowo słonecznego i ciepłego przedpołudnia, jakim rozpoczął się drugi dzień Świąt, ponownie wybrałem się w okolice Lasu Białobłockiego, tym razem podążając wzdłuż lokalnej rzeczki – Tążyny. Tereny leżące na północ od jej biegu, będące już w obszarze poligonu, znacznie kontrastują z poznanymi dzień wcześniej płaskimi połaciami lasu.

Meandrująca Tążyna tworzy w okolicy malownicze rozlewiska będące siedliskiem bobrów, których praca jest tu mocno widoczna

Wraz z granicą strefy wojskowej, krajobraz zmienia się na mocno pagórkowaty, zaś jego najwyższym punktem w okolicy jest Góra Otłoczyn, posiadająca wysokość bezwzględną 102 m n.p.m. Biorąc pod uwagę lokalne, równinne uwarunkowania, jest to teren urozmaicony, który dostarcza zdecydowanie ciekawszych wrażeń. Niestety, większość dróg jest podbita tłuczniem, co mocno utrudnia efektywną pracę „z kija”. Podyktowane jest to prawdopodobnie wymogiem, aby służby leśne mogły bezproblemowo pokonywać tutejsze podjazdy, zwłaszcza w błotnistym okresie roztopów czy deszczów.

Jedno z wielu malowniczych podjeść w formie krętego, obrośniętego korzeniami parowu

Nie spotkamy tu zbyt wielu spacerowiczów, których całe rzesze udają się w weekendy nad Tążynę – nie przekraczając jednak ostrzegawczych tablic informujących o zakazie wstępu w strefę poligonu. Spotkamy tu natomiast naprawdę cichy, mało uczęszczany i malowniczy las wraz z jego mieszkańcami – przejście dosłownie kilku kilometrów w obrębie poligonu zaowocowało kilkukrotnym spotkaniem z sarnami oraz łosiami.

W gąszczu lasu sosnowego można dostrzec liczne okazy liściastego starodrzewia, zwłaszcza w okolicach rzeczki

Ciekawa rzeźba terenu dostarcza wiele satysfakcji z pokonywania kolejnych przewyższeń oraz może być źródłem mnóstwa ciekawych kadrów fotograficznych. Ze względu na liczne drogi utwardzone szutrem, nie jest to miejsce dobre do marszu z kijami. Rewelacyjnie spisze się natomiast podczas biegania czy długiej pieszej wędrówki. Dodatkowo świetnie wzmocni nogi oraz, swoją niedostępnością i ciszą, stworzy naturalny, kontemplacyjny charakter.

Symetryczna wiązka korzeniowa starego, dorodnego buka

Mostek nad Tążyną w okolicy opuszczonej wsi Pieczenia

Wszechobecny mech, kontrastujący żywymi kolorami z szarością zimowego lasu

Trasa:

Dystans:5.5 km
Nawierzchnia:gruntowa, szutrowa
Profil:pagórkowaty
Idealna do:power walking, aktywny marsz
Punkt orientacyjny:Parking leśny w Białych Błotach:
https://osm.org/go/0OclzaRSi?m=

Wiosenna wędrówka Żur – Osie

30 kwietnia 2022.

Piesza wędrówka z Żuru do Osia wśród wiosennej, budzącej się przyrody. Był to typowo rekreacyjny, szybki spacer z aparatem w ręku i dużo zabawy w makrofotografię. W samym Osiu uchwyciłem kilka ciekawych zabytków architektury drewnianej – cały czas zamieszkane drewniane chaty, utrzymane w naprawdę dobrym stanie.

Trasa:

Dystans:12 km
Nawierzchnia:gruntowa, szutrowa, asfaltowa
Profil:płaski
Idealna do:power walking/aktywny marsz
Punkt orientacyjny:Parking przy stawach hodowlanych, Żur:
https://osm.org/go/0PIE_g_1W?m=

Lewobrzeże Zbiornika Gródek

27 marca 2022.

Zbiornik retencyjny Gródek rozlewa się w zakolu rzeki Wdy pomiędzy miejscowościami Buczek oraz Rówienica, wyznaczając naturalną granicę Wdeckiego Parku Krajobrazowego. Tworzy go zapora wraz z zabytkową, międzywojenną elektrownią wodną znajdująca się w Gródku, stąd właśnie pochodzi nazwa zbiornika. O ile prawy brzeg zbiornika jest lokalną atrakcją turystyczno-rekreacyjną, jego lewy brzeg jest prawie nieuczęszczany. Wynika to z kiepskiej dostępności tego terenu – osłonięty jest lasem i nie przebiega tędy żadna utwardzona droga. Nie ma tu też żadnej przeprawy przez wyjątkowo szerokie koryto rzeki Wdy. Wiele z napotkanych przeze mnie dróg nie figuruje nawet na mapach. Nad samą rzeką, krawędzią brzegu wije się ledwie widoczna ścieżka prowadząca od zapory wzdłuż leśnego fragmentu zakola rzeki. Brzeg jest tutaj stromy, tworzy skarpy porośnięte opadającymi w kierunku lustra wody drzewami. Liczne cyple wcinające się w koryto rzeki tworzą przepiękne, lecz ciężko dostępne punkty widokowe. Uderzająca jest panująca tutaj cisza, mącona jedynie śpiewem ptaków i szmerami lasu. Pierwsza wyprawa w te rejony była tylko krótkim rozpoznaniem, lecz z pewnością nie raz tu wrócę aby lepiej poznać ten malowniczy, dziki wręcz zakątek.

Widok na prawy brzeg zbiornika w kierunku źródła rzeki Wdy.
Liczne obalone, zmurszałe pnie drzew nad brzegiem zbiornika.
Zachodni kraniec lasu okalającego zbiornik, widok na rzekę Wdę.
Rzeka Wda w okolicy miejscowości Spławie, kraniec boru otaczającego zbiornik.

Piesza wędrówka Żur – Skarszewo

19 marca 20222.

Wędrówka Żur – Skarszewo była jednym z etapów przygotowań wytrzymałościowych do zawodów „Ultra Nordic Walking World Records 2022”. Był to pierwszy obszerniejszy dystans od długiego czasu, celem było pokonanie go w relatywnie lekkim, lecz równym tempie z jak najmniejszą ilością przerw i postojów. Pomimo czysto treningowych założeń, zabrałem ze sobą nieodłącznego ostatnio towarzysza – niewielki, kompaktowy aparat fotograficzny, którego od niedawna mam zawsze przy sobie, zwłaszcza podczas dłuższych wyjść w nieznane i ciekawe tereny. Trasę rozpocząłem w miejscowości Żur, nieopodal ujścia Sobińskiej Strugi do rzeki Wdy. Początkowo kierowałem się lasem wzdłuż Strugi na wschód, aby w okolicy osady Nowe Laskowice przyjąć główny, południowy kierunek marszu. Mijając bagienne tereny, dotarłem do krawędzi boru nieopodal wsi Buczek. Pośród pagórkowatej, rolniczej scenerii, piaszczysto-szutrowymi drogami polnymi dotarłem do miejscowości Krąplewice, gdzie pokonałem pierwszy asfaltowy etap wędrówki. Nieopodal Nowych Krąplewic rozpocząłem kolejny leśny etap trasy. Przecinając malowniczą linię kolejową z Laskowic Pomorskich do Wierzchucina, trafiłem do miejscowości Bedlenki, położonej nad urokliwym rozlewiskiem Wdy. Kontynuując leśną wędrówkę na północ, dotarłem nieopodal jeziora Deczno, gdzie z powodu ograniczenia czasowego skierowałem się drogą asfaltową do Skarszewa, kończąc tam marsz. Nieco ponad połowa trasy pozwalała na użycie pełnej techniki Nordic Walking, niestety kamieniste drogi polne oraz etapy asfaltowe zmuszały do naturalnego marszu z zastosowaniem kijów jako obciążenia dla pracy ramion. Pierwotnym celem marszu było Świecie lub nawet Chełmno, co pozostaje kolejnym wyzwaniem treningowo-turystycznym przed wspomnianymi zawodami.

Bagniste tereny leśne nieopodal osady Nowe Laskowice
Malownicza krawędź lasu we wsi Buczek
Niewielki wiadukt na XIX-wiecznej, pruskiej linii kolejowej Laskowice Pomorskie – Wierzchucin
Praca mrówek w leśnym mrowisku
Brukowana, spadzista droga prowadząca do rozlewiska rzeki Wdy w miejscowości Bedlenki
Rozlewisko Wdy w Bedlenkach

Trasa:

Dystans:20 km
Nawierzchnia:mieszana (miękkie drogi leśne i polne, fragmenty szutrowe i asfaltowe)
Mapa:Kliknij, aby przejść do mapy

Styczniowy weekend w Borach Tucholskich

22-23 stycznia 2022.

Sobota to marsz w wyjątkowo wietrznych warunkach w okolicach osady leśnej Nowe Laskowice. Wiatr, który w gęstym lesie nie był zbyt dokuczliwy, zauważalny był przede wszystkim w chwiejących się podczas podmuchów koronach drzew. Silne powiewy wydobywały z boru całe spektrum trzasków i trzeszczeń gałęzi. Charakterystyczny świszczący szum, najlepiej słyszalny wśród świerkowych fragmentów lasu, zaburzał zwykle towarzyszącą ciszę, tworząc niezwykle relaksujący seans dla ucha. Po niebie dynamicznie przesuwały się pasy szarych chmur, co rusz zmieniając swój kształt i wzajemnie na siebie nachodząc, zwiastując przy tym nadchodzące opady śniegu.
Niedziela była dniem zupełnie odmiennym – pozbawionym wiatru i smętnie, jednolicie pochmurnym. Trening odbywał się w delikatnie pofałdowanej okolicy miejscowości Brzeziny, gdzie fragmenty lasu poprzecinane polami uprawnymi tworzą szeroką, pozbawioną monotonii perspektywę. Na horyzoncie rozciągają się tu malownicze krawędzie lasu oraz pojedyncze gospodarstwa rozrzucone pomiędzy okolicznymi pagórkami. W samej miejscowości znajduje się zabytkowa bielona chata, kryta strzechą porośniętą intensywnie zielonym mchem. Na uwagę zasługuje zarówno stan budynku jak i ogrodu, które już na pierwszy rzut oka są dbale utrzymane. Okolica ta, bogata w malowniczo położone drogi gruntowe z pewnością będzie początkiem jeszcze niejednej wędrówki z kijami i dostarczy wielu interesujących zdjęć.

Trening na śniegu to dobra okazja do analizy elementów techniki Nordic Walking: długości kroku, punktu wbicia kija oraz ustawienia stóp.

Nordic & Power Walking

Nazywam się Łukasz Gorzel, jestem pasjonatem aktywności związanych z chodem – nordic walking, power walking oraz pieszej turystyki. Odkąd pamiętam, zawsze radość sprawiały mi przemierzane kilometry – zwłaszcza w cieszącym oko terenie i dobrym towarzystwie.

Na blogu zatrzymuję wspomnienia z treningów oraz wędrówek. Dzielę się swoimi ulubionymi trasami, miejscami wartymi uwagi oraz relacjami z zawodów nordic walking. Zapraszam do lektury!

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij